data: 28 marca (wtorek), godz. 20:30 / 29 marca (środa), godz. 18:00
czas: 1 godz. 20 min bez przerwy
bilety: 90 zł
Spektakl w języku niemieckim z napisami w języku polskim
Pełen absurdalnego humoru pastisz „wieczoru pieśni” w reżyserii giganta europejskiej sceny teatralnej
produkcja: Theater Basel / Théâtre Vidy-Lausanne we współpracy z Pro Helvetis – Foundation Suisse Pour La Culture
reżyseria: Christoph Marthaler, kierownictwo muzyczne: Bendix Dethleffsen, scenografia: Duri Bischoff, kostiumy: Sarah Schittek, dramaturgia: Malte Ubenauf, światło: Heide Voegelin Lights
obsada: Tora Augestad, Bendix Dethleffsen, Michael von der Heide, Nikola Weisse
produkcja PPA: Małgorzata Stobiecka
Komedia na czworo aktorów i łóżko w tytułowym rozmiarze. Spektakl grany od blisko dziesięciu lat, ze względu na niewielką, a w więc mobilną obsadę, poręczną scenografię i uniwersalne przesłanie jest hitem europejskich festiwali.
Christoph Marthaler, specjalista od poważnego teatru dramatycznego i monumentalnych oper postromantycznych, oldskulową erudycję łączy z młodzieńczą biegłością w posługiwaniu się językiem popkultury i nie sprawia wrażenia smutnego snoba – raczej kogoś, który po prostu chce nas zabawić i wzruszyć, podsuwając pod nos nieco wykrzywione zwierciadło.
Bohaterowie Marthalera to małżeństwo w średnim wieku (które niczym nie wyróżnia się spośród innych małżeństw i nie bardzo ma już ze sobą o czym rozmawiać, choć oboje lubią śpiewać), elegancka i pełna godności starsza pani (która ma Marzenie) i łysy pianista (który obsesyjnie dba o nieistniejącą fryzurę).
W hotelowym pokoju – a może raczej: w korytarzu wyobraźni – każde dziwactwo jest oczywistością. Spaghetti jedzone z damskiej torebki? Monolog spod łóżka? Wokalny tercet w szafie? Next bizzarement, please!
W repertuarze m. in. John Dowland, Wolfgang Amadeusz Mozart, Alban Berg, The Kinks, Michel Polnareff i Münchener Freiheit – każda pieśń, aria i piosenka okazuje się własną karykaturą, ale jedna po drugiej układają się w słodko-gorzki musical.
@theatredevidy
#vidyontour
fot. Simon Hallström